Trzy siostry — Cressy, Aboukir i Hogue rozpoczęły swój żywot w 1889 roku. Cressy i Aboukir na świat przyszły w Szkocji, nad rzeką Clyde, Hogue zaś nieco dalej na południe w angielskiej Cumbrii, u brzegów Morza Irlandzkiego. Wszystkie trzy otrzymały imiona na cześć chwalebnych zwycięstw Albionu z przeszłości. Nie bez powodu zresztą, były to pierwsze poddane brytyjskiej monarchii należące do nowej klasy krążowników. Większe i cięższe od swoich poprzedniczek mogły poszczycić się słusznej grubości pancerzem, oraz budzącymi respekt działami dużego kalibru. Wielu liczyło, że zapiszą na kartach historii nowe rozdziały, równie wspaniałe, jak noszone przez nie imiona. Życie miało jednak wobec nich inne plany…
Długo przyszło im czekać na swoją szansę na okrycie się sławą. Pierwsza dekada ich życia upłynęła pod znakiem pokoju, a zawrotne tempo technologicznego postępu sprawiło, że bardzo szybko okręty te, chociaż gdy kładzione pod nie stępkę były rewolucyjne, stały się przestarzałe. Dlatego też, gdy wreszcie w 1914 roku wybuchła wojna, Cressy, Aboukir i Hogue zostały oddelegowane do drugorzędnej roli. Jako Siódma Eksadra Krążowników dostały zadanie patrolowania Morza Północnego, wzdłuż wybrzeża neutralnej Holandii. Nie było to zadanie najbardziej chwalebne, chociaż stanowiło część blokady morskiej, która zaciskała pętlę wokół szyi Cesarstwa Niemieckiego, a która miała ostatecznie przyczynić się do jego upadku.
W kręgach admiralicji słychać było głosy sprzeciwu, wobec wykorzystania tak przestarzałych jednostek na tym teatrze działań. Obawiano się, że będą one łatwym celem dla niemieckich ataków, tym bardziej że ich załogi złożone były z samych rezerwistów. Szybko zaczęto wobec nich używać przezwiska „Eskadra Żywych Przynęt”…
Poranek 22 września 1914 roku przywitał trzy siostry poprawą pogody. Dwa dni wcześniej, warunki na morzu zmusiły niszczyciele, towarzyszące im wcześniej podczas patrolu, do powrotu do baz, a kolejnego dnia sztorm uszkodził czwartą z sióstr — HMS Euryalus — ona też musiała przerwać misję. Tym razem warunki były jednak sprzyjające i siostry kontynuowały swój patrol, płynąc stałym kursem z prędkością dziesięciu węzłów — zużyte silniki okrętów, nie pozwalały na utrzymanie większej prędkości.
Zła pogoda nie pokrzyżowała tylko brytyjskich planów. Otto von Weddigen, wraz ze swoją U-9 dostał rozkaz zaatakowania transportowców z brytyjską armią na pokładzie, zmierzających w kierunku Flandrii. Sztorm zmusił jednak kapitana do przeczekania na dnie. Gdy wynurzył się ponownie, przez okular swego peryskopu dojrzał trzy krążowniki, powoli płynące w szyku, bez żadnej eskorty. Była 6:20 rano, gdy U-9 wystrzeliła torpedę z odległości 500 metrów, w kierunku płynącej w środku Aboukir, po czym skryła się pod powierzchnią morza.
Aboukir została trafiona w sterburtę. Jej maszynownia momentalnie została zalana przez wdzierającą się wodę, i okręt został unieruchomiony. Załoga nie zauważyła żadnej łodzi podwodnej, do tego zagrożenie z ich strony nie było jeszcze dobrze rozumiane wśród dowódctwa Royal Navy, dlatego dowodzący okrętem kapitan John Drummond był pewien, że wszedł na minę i wezwał pozostałe siostry, by przybyły mu z pomocą. Los Aboukir był już jednak przesądzony. W ciągu 25 minut od trafienia okręt przewrócił się do góry dnem i zatonął.
Hogue i Cressy ruszyły na ratunek swej umierającej siostrze. Oba okręty zatrzymały się, by spuścić szalupy dla ocalenia załogi z tonącego statku, gdy U-9 wynurzyła się ponownie. Będąc raptem 300 metrów od swej kolejnej ofiary, wypuściła dwie torpedy w kierunku Hogue. Obie dosięgły celu. Hogue dostrzegła swojego napastnika i otworzyła ogień w kierunku U-Boota, lecz daremnie. Myśliwy ponownie skrył się pod powierzchnią, a jej ofiara, śmiertelnie ranna, w ciągu dziesięciu minut podzieliła los swej siostry.
Widząc, co się stało, kapitan Johnson z Cressy, poderwał swój okręt, próbując pomścić swoje siostry ogniem artylerii lub przez staranowanie łowcy. U-9 odpowiedziała dwiema torpedami. Jedna pomknęła obok krążownika, lecz druga była celna. Okaleczona Cressy wciąż jednak była w stanie walczyć i zbliżała się do niemieckiej łodzi podwodnej. Widząc to kapitan Weddigen, zawrócił swój okręt i wystrzelił swoją ostatnią torpedę z wyrzutni znajdującej się na rufie. Trafił. Tak jak jej młodsze siostry przed nią, Cressy wywróciła się i spoczęła na morskim dnie. Była 07:55, gdy Eskadra Żywych Przynęt przestała istnieć.
Holenderskie i brytyjskie cywilne okręty uratowały łącznie 837 rozbitków. 1397 marynarzy i 62 oficerów, w tym kapitan Robert Johnson z Cressy, podzieliło los swoich okrętów. U-9, pomimo obławy urządzonej przez brytyjskie niszczyciele, dotarła bezpiecznie bazy, a jej wyczyn przeszedł do historii, jako jeden z najskuteczniejszych ataków przeprowadzonych przez łódź podwodną. Jej kapitan został okrzyknięty bohaterem w ojczyźnie, jednak długo nie nacieszył się swoim statusem. Kilka miesięcy później zginął na pokładzie U-29. Jak na ironię, tamto wydarzenie również stało się sławne, albowiem jego katem została sama HMS Dreadnought w jedynym w historii udanym ataku pancernika na łódź podwodną…
No dobra, kaganek oświaty został zaniesiony, lekcja odrobiona, zasłużyliście więc, na trochę rozrywki. A aktu tym razem tłuściutka, bo aż trzy nowe rozdziały. Mamy drugi rozdział Ichiki, mamy kolejny rozdział waszego ulubionego Czochrania, a w ramach bonusu, dorzucam wam też wypasionego łanszocika (skromne 59 stron!). No to nie przedłużając:
Tsuka no Ma no Ichika 2: Reader MD
Czochrańsko 20: Reader MD
Teleportowa Rewolucja (oneshot): Reader MD
I jeszcze podkład muzyczny, na pożegnanie:
Do zobaczenia za dwa tygodnie!